Jacek Karczmarczyk - Biografia

Biografia

Urodzony w piątek, 1978 roku, od początków przejawiał zainteresowania twórcze. Już w wieku niespełna 10 lat wykonał swój pierwszy (i jak dotąd ostatni) fotogram przedstawiający Fiata 126P jadącego małomiasteczkową drogą. Praca uwieczniona aparatem kompaktowym Smiena 8 na materiale pozytywowym została włożona w bezszybkowe ramki nieznanego producenta.

Z kolejnych kilku lat nie zachowały się żadne ślady jego działalności fotograficznej. Symbolicznym powrotem do aktywności artystycznej stało się zerwanie kliszy i jej częściowe naświetlenie podczas próby wyjęcia jej z lustrzanki marki Zenit. Świadkowie twierdzą, iż mogło to być spowodowane blokadą jednego z mechanicznych elementów aparatu. Odbitki z tej kliszy znajdują się w prywatnej kolekcji autora.

Ważnym krokiem naprzód w rozwoju twórczym okazała się kradzież aparatu Nikon F65 w pociągu relacji Krynica - Warszawa. W aparacie znajdowało się między innymi nieznane zdjęcie ptaków wykonane w Małych Pieninach, prawdopodobnie w niedzielę w godzinach przedpołudniowych. Jak twierdzi autor po tym incydencie klisza mogło zostać wyjęta i nieopatrznie wyrzucona do zbiorczego pojemnika na śmieci. Szczęśliwie ocalał aparat Zorka 5, którym autor wykonał około 36 fotografii bez tzw. wyciągnięcia obiektywu (efekt jest podobny, choć znacznie ciekawszy, od zdjęć robionych techniką dekielkową - tzn. bez zdejmowania dekielka z obiektywu - jedyna jak do tej pory tego typu praca została wykonana w kościele św. Anny w Warszawie, publikacja spotkała się z gorącym entuzjazmem fascynatów fotografii).

Pierwsza dekada XXI wieku to okres praktyki średnioformatowej. Aparatami formatu 6x6 i 6x9 autor wykonuje wg. różnych źródeł od 60 do nawet 300 fotografii (górna granica wydaje się jednak wątpliwa), m.in. "Skrzynka pocztowa", "Ryba" oraz kilka fotografii z zagranicznych wysokogórskich ekspedycji. Warto nadmienić, iż podczas jednej z takich wypraw autor zostaje okradziony z dokumentu tożsamości, co staje się przyczynkiem do wyrobienia nowego.

W lutym 2007 roku zostaje po raz pierwszy (i jak dotąd ostatni) potrącony w Bombaju w okolicy stacji kolejowej Bandra przez autorikszę wiozącą starszego siwowłosego mężczyznę. Personalia pasażera nie są znane, przypuszcza się, że był on hindusem, nie ma jednak na to żadnych dowodów. Pewne jest natomiast, że trzymał w ręku torbę czarną skórzaną torbę.

Kilka tygodni później autor przebywając cały czas w Indiach wykonuje swoje pierwsze zdjęcie panoramiczne aparatem należącym do rodziny apratów cyfrowych, a ponad rok później, również w Indiach, powstaje kolejna praca tego typu. Ta ostatnia, razem z całym sprzętem fotograficznym, zostaje prawdopodobnie przez pomyłkę wzięta z pociągu relacji Delhi - Bhuj przez mieszkańca Delhi. Fakt ten spowodował około trzytygodniowy zastój w twórczości, który jednak został przełamany po zakupieniu podobnego aparatu, cięższego od poprzedniego o około 225 gramów.

Nowe urządzenie pozwala twórcy na jeszcze większa swobodę pracy, co skutkuje takimi pracami jak cykle "Spacer" i "Twarze wielkiego miasta", fotografią zatytułowaną "Potok" oraz pierwszą (i jak dotąd ostatnią) tzw. panoramą pionową. Dwie ostatnie prace zostały wykonane z aparatu przytwierdzonego do klasycznego już tandemu statyw-głowica (będącego własnością prywatną autora), który, jak podają wiarygodne źródła, nie został do tej pory jeszcze skradziony.